Kraina Chichów | Recenzja


Wielki powrót do blogowania. Tak wiem, miałam bardzo długą przerwę, i nie mam na to żadnego usprawiedliwienia. Zwyczajnie, codzienne obowiązki pochłonęły większość mojego czasu, ale wracam ze zdwojoną siłą. Nie przedłużając, przejdźmy do meritum. Nadeszły wakacje a z tym więcej wolnego czasu. Pomyślałam, że zaproponuje Wam lekturę idealną na te chwile.



„Kraina chichów” to debiutancka powieść pisarza, która została wydana w 1980 r. Była ona wielokrotnie odrzucana przez kolejnych wydawców, którzy nie wróżyli Carrollowi świetlanej kariery. Dla nas polskich czytelników ciekawostką może być fakt, że książka ta została dopiero wydana po rekomendacji Stanisława Lema, którego syn pobierał u Carrolla lekcje języka angielskiego.
„Kraina chichów” to fenomenalna powieść, która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Nigdy nie sądziłam, że sięgnę po taką książkę kiedykolwiek. Zachęcił mnie najbardziej do jej przeczytania fakt, że autor powieści wielokrotnie wznawiał lekturę, aby została wydana. Równie mocno zainteresował mnie cytat „Czytanie książek jest, przynajmniej dla mnie, jak podróż po świecie drugiego człowieka". Właśnie ten cytat mówi nam dokładnie. Jeżeli książka jest dobra, czytelnik czuje się jak u siebie, a jednocześnie intryguje go, co wydarzy się zaraz, co znajdzie, wertując następne kartki. A jeżeli powieść jest marna, przypomina przeprawę przez cuchnącą okolicęw której człowiek żałuje, że się w niej znalazł, ale wie, że musi przebrnąć do samego końca.

Głównym bohaterem powieści jest Tomasz Abey, nauczyciel języka angielskiego, żyjący do dziś w cieniu sławnego ojca. Zafascynowany i pochłonięty twórczością już nieżyjącego Marshalla France'a (autora książek dla dzieci) postanawia napisać jego biografię. Wraz ze spotkaną przypadkowo kobietą Saxony, która zarówno jak on jest miłośniczką prozy France'a. Planują razem wybrać się do Galen, niewielkiego miasteczka, gdzie pisarz spędził swoje ostatnie lata życia, mieszkając z córką o imieniu Anna.

Miasteczko wydaje się im dość ciche i spokojne, a jego mieszkańcy są życzliwi i dobroduszni, jednak mają świadomość, że kryją niezwykłą mroczną tajemnicę. Pierwsze co przykuło uwagę Abeya to duża ilość bulterierów, najbardziej znanych psów w okolicy. Następnie dochodzi do groźnego wypadku, w którym ginie mały chłopiec. Zamiast rozpaczać, ludzie zaczynają dopytywać, gdy doszło do tragedii czy jadł lody pistacjowe i czy się śmiał. Tomasz jest coraz bliżej rozwiązania zagadki, jednak cena prawdy może okazać się zbyt wysoka.

Minusem książki jest wolno rozwijająca się akcja, jednakże autor potrafi nieustannie przykuwać uwagę czytelnika. Największą zaletą książki jest niezwykłe połączenie tego, co rzeczywiste w szarej codzienności, ze światem wymyślonym, metafizycznym. Jest to zabieg charakterystyczny dla prozy Carrolla „Kraina chichów”, wywołuje pewnego rodzaju niepokój, niepewność, co czai się na następnej stronie.




„Kraina chichów” nie jest tylko interesującą historyjką, ale ma także drugie dno. Jest to książka o cudzie i grozie tworzenia". Carroll stawia pozornie proste pytania, lecz jakże trudne na temat roli pisarza i granicach, jakich nie powinien przekraczać podczas tworzenia. Pokazuje również, że można czerpać wiele inspiracji z otaczającej nas rzeczywistości.

Mam nadzieję, że ponownie zachęciłam do przeczytania. Niebawem kolejne posty.


Share this:

CONVERSATION

19 komentarze:

  1. Wydaje się być ciekawa ksiazka lecz odrzuca mnie wiek książki.. nie lubię starych książek. Mimo to, gdyby wydaliby ja w nowszej wersji - z chęcią bym ja przeczytała 😁

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przepadam za starymi książkami jak i filmami
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
    http://ehyrinn.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super blog! Pozdrawiam i powodzenia w dalszym blogowaniu :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny wpis, jednakże tak jak koleżanka u góry nie interesuję się straszymi utworami ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Taka przerwa od blogowania czasem się przydaje, wracamy wtedy ze zdwojoną siłą:) Ciekawa książka jednak wolałabym przeczytać ją w nieco nowszym wydaniu:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mój gatunek książek, więc książka raczej by mnie nie zainteresowała ;)


    KLAUDIALISIECKA BLOG - KLIK

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze nigdy nie czytałam tej książki! Dzięki Twojej recenzji naprawdę mnie zaintrygowała :) Na pewno w najbliższym czasie sięgnę po ten tytuł!

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie.
    MÓJ BLOG FANPAGE

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawa, chociaż zupełnie nie w moim stylu.
    Oby tak dalej bo obserwuję od dawna i pozdrawiam :))

    https://wiktoria7olczak.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ogólnie wolę ogląać niż czytać, zwyczajnie nie mam czasu. Ze starych książek uwielbiam te wojenne! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Stare książki to coś co do mnie nie przemawia :D Wolę zdecydowanie nowsze pozycje, ale w sumie akurat ta książka zapowiada się ciekawie. Na pewno ją przeczytam jak gdzieś ją napotkam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeśli chodzi o stare książki to lubię jedynie wojenne! :D

    http://start-afire.blogspot.com/2017/07/black-casual-look-tally-weijl.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo fajny wpis :D książka wydaje się być bardzo fajna :D pozdrawiam i zaparszam ;)
    https://blogspecjalniedlaciebie.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawa książka, niestety sławni artyści docniani sa dopiero po śmierci.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nigdy nie czytałam tej książki :) Ja raczej preferuję nowe książki, jakoś takie czyta mi się lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie znam tej ksiązki. Szkoda tylko, że akcja wolno się rozwija ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo ciekawa recenzja! Pozdrawiam!
    https://coscudownego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Często zniechęcam się, bo wygląd średni, bo stara a się okazuje, że to są świetne książki. Ta wydaje się być ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń